Strony

piątek, 31 lipca 2015

Włoskie Miłości cz. VII (ostatnia) - Pienza i Gatteo a Mare :)



Na deser zostawiłam sobie malutką Pienzę
Miejsce tak urocze, że dech zapiera. 
Z resztą oceńcie sami :)



Słynie z przepysznych serów owczych Peccorino. W wydaniach przeróżnych. 
Łagodnych i delikatnych, pikantnych i intensywnych. 
Ale i kawy przepysznej można się tam napić...





 
Degustacje na każdym kroku sprawiają, że niemal każdy wyjedzie stamtąd smacznie obkupiony.
Pełno tam wspaniałych przypraw, win, widoków. 
Te uliczki, ta kawka, mmmm uroczo. 
Polecam każdemu, kto zahaczy o Umbirę.




Ostatnie dni, to błogie lenistwo na plażach Gatteo a Mare 
(w wolnym tłumaczeniu – nadmorska kociarnia). 



Wieczorne imprezki przy winie musującym, pyszne kolacje w Pida & Pidaza, 
za dnia tańce na plaży i spacery…

Och… było cudownie i wspaniale !
Dziękuję, że pisząc tego przydługiego (kilkuczęściowego) posta mogłam przeżyć to raz jeszcze !




Pozdrawiam Was serdecznie !!!

Magda

środa, 29 lipca 2015

Włoskie Miłości cz. VI - San Marino i Piza :)


San Marino chyba nie trzeba przedstawiać. 
Znają je fani piłki nożnej, znają fanki markowych perfum. 
Nie jest już tak atrakcyjne dla zakupoholików, jak jeszcze kilka lat temu, ale nic to… 


Wzgórze, widoki, architektura, to jest to po co przede wszystkim warto tam pojechać.



Tak czy siak - wróciłam stamtąd cięższa o kilka litrów wina, likierów, oliwy z oliwek i parmezanu.
Dzięki tym zakupom powstał kosz pyszności dla rodziców, a w szczególności dla mamy 
– z okazji zaległego Dnia Matki oraz nadchodzących urodzin.


***


Na naszej drodze nie mogło oczywiście zabraknąć Pizy. Pole cudów naprawdę robi wrażenie. 
Warto tam jechać choćby raz.   
Bo Piza to nie tylko Krzywa Wieża (Torre Pendente), ale również piękna katedra i baptysterium.


Również fani wyrobów skórzanych i zjawisk paranormalnych znajdą tam coś dla siebie :)

 
Fajnie pobyć tam trochę, napatrzeć się, nacieszyć włoskim słońcem i - nadmorskim już mimo wszystko - klimatem, pośmiać z przyjaciółmi, napić pysznego toskańskiego piwka i wyruszyć dalej.


Piękna pogoda, przemili ludzie (mnóstwo ludzi), zabawne zdjęcia – to moje wspomnienia z Pizy.

***

Jutro ostatni włoski post.
Na deser - naturalnie - zostawiłam sobie to, co (według mnie) najlepsze :)

Miłej nocki !
 :)

wtorek, 28 lipca 2015

Włoskie Miłości cz. V - San Gimignano


W świadomości turystów San Gimignano, czyli miasto wież, to archetyp włoskiego miasteczka. 
Zwane jest również „Manhattanem średniowiecza”. 





Miasto z zachwycającym pejzażem, zabytkami i urokliwym klimatem. 
Mnie urzekło, mam sporo zdjęć, myślę, że i Was oczaruje swoim klimatem :)




Miasteczko słynące z legendy o diable, który w ciągu jednej nocy wybudował na szczycie wieży 
przy Piazza della Cisterna alkowę i uwiódł kobietę wychylającą się z okna, 
która oczekiwała na powrót męża.


To również piękna historia Św. Finy. Warto o niej poczytać więcej, gdyż wielu chorych zostało uzdrowionych po odwiedzeniu jej grobu.
Gdy jej umęczone chorobą ciało zabierano ze stołu na którym leżała, odkryto na nim pełno małych, 
białych fiołków, a ich słodka i delikatna woń rozchodziła się po całym pomieszczeniu.


Dzisiaj można spróbować lodów, które powstały ku jej czci, a które wygrały Targi Expo w Mediolanie. 
Te lody to Crema di Santa Fina. 
Pyszne, delikatne, z orzeszkami pini, wanilią, szafranem  i …. no właśnie, 
skład to pilnie strzeżona tajemnica :) 
Są wyjątkowe, podobnie jak propozycja dla panów – fanów piłki nożnej, 
a w szczególności włoskiej Fiorentiny 
– lody o nazwie Curva Fiesole (czyli połączenie smaku jagód i ricotty). 


Serdecznie polecam ! Najlepiej smakują u stóp Cisterny ;)


W San Gimignano skusiliśmy się nie tylko na lody, ale i na truflowe przysmaki. 
Oliwę z oliwek i pasty – wspa-nia-łe ! Absolutnie !

Ale kusiło nas dużo dużo więcej...




Pewnie dlatego uległam i skusiłam się również na śliczne, 
jasnoturkusowe, ceramiczne naczynko na oliwę :)
 Piękną mają tam ceramikę, ale ceny przyprawiają o zawrót głowy...


Widoki stamtąd przecudne, typowo toskańskie :)




Mury otaczające miasteczko. Piękne i takie włoskie :) 
Są zapowiedzią  wyjątkowej podróży wąskimi uliczkami, którą zaraz ma się odbyć :)



 







Pozdrawiam Was cieplutko i ... cóż jeszcze chyba tylko jeden post włoski przed nami :)
Kończyć czas pomału naszą podróż, bo mam już mnóstwo zaległości,
a tyle chciałabym Wam pokazać :)

Dobrej nocki !