Strony

środa, 29 lipca 2015

Włoskie Miłości cz. VI - San Marino i Piza :)


San Marino chyba nie trzeba przedstawiać. 
Znają je fani piłki nożnej, znają fanki markowych perfum. 
Nie jest już tak atrakcyjne dla zakupoholików, jak jeszcze kilka lat temu, ale nic to… 


Wzgórze, widoki, architektura, to jest to po co przede wszystkim warto tam pojechać.



Tak czy siak - wróciłam stamtąd cięższa o kilka litrów wina, likierów, oliwy z oliwek i parmezanu.
Dzięki tym zakupom powstał kosz pyszności dla rodziców, a w szczególności dla mamy 
– z okazji zaległego Dnia Matki oraz nadchodzących urodzin.


***


Na naszej drodze nie mogło oczywiście zabraknąć Pizy. Pole cudów naprawdę robi wrażenie. 
Warto tam jechać choćby raz.   
Bo Piza to nie tylko Krzywa Wieża (Torre Pendente), ale również piękna katedra i baptysterium.


Również fani wyrobów skórzanych i zjawisk paranormalnych znajdą tam coś dla siebie :)

 
Fajnie pobyć tam trochę, napatrzeć się, nacieszyć włoskim słońcem i - nadmorskim już mimo wszystko - klimatem, pośmiać z przyjaciółmi, napić pysznego toskańskiego piwka i wyruszyć dalej.


Piękna pogoda, przemili ludzie (mnóstwo ludzi), zabawne zdjęcia – to moje wspomnienia z Pizy.

***

Jutro ostatni włoski post.
Na deser - naturalnie - zostawiłam sobie to, co (według mnie) najlepsze :)

Miłej nocki !
 :)

4 komentarze:

  1. W Pizie też byłam... piękne, kolorowe i optymistyczne fotki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pewnie to była wycieczka z Itaki,bo pięć lat temu byłam w tych samych miejscach.W tym roku wyruszam do Umbrii,
    pozdrawiam Was serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaga to nie była wycieczka z żadnego biura. Znajomy organizował i sam wyznaczał trasę :)
      Zahaczyliśmy też o Umbrię :)

      Usuń
  3. Zazdroszczę, ale niedługo sama również zrobię sobie małe wakacje :)

    OdpowiedzUsuń

Miło mi, że do mnie zaglądasz. To dla mnie niezwykle ważne, że zostawiasz po sobie ślad.