Odbyły się już jakiś czas temu.
Było świetnie, babsko, energetycznie, życzliwie i miło :)
Dzisiaj zaprezentuję Wam nie tylko efekt moich zmagań z gliną,
ale również spróbuję zachęcić Was do wzięcia udziału
we wszelkich tego typu handmade'owych przedsięwzięciach.
Glina np. uczy pokory, cierpliwości, wymaga opanowania i spokoju
- wszystkiego czego mnie zawsze brakuje.
Fajnie zmierzyć się z samym sobą, ze swoimi słabościami.
Poczuć siebie w czymś nowym, innym...
Sprawdzić czy to jest to.
Naprawdę warto !!!
Bo nawet jeśli to nie Wasza droga i nie Wasz sposób na wolny czas, czy na życie,
to jest to kolejne doświadczenie, o które stajemy się bogatsi.
Kolejne, które czegoś nas uczy.
Mnie nauczyło.
Śpiesz się pomału, słuchaj co mówią inni, bardziej doświadczeni, ale i wsłuchaj się w siebie...
Moje koślawe podstaweczki pod kubki pewnie byłyby lepsze,
gdybym posłuchała Misiury i podczas szkliwienia mieszała dokładniej szkliwo.
***
Misa może by nie pękła, gdybym
- zgodnie ze wskazówkami - tak się nad jej dnem nie znęcała ?
Broszkę z kolei chyba zbyt delikatnie potraktowałam "z liścia",
a kolczyki ptaszki są takie jak chciałam :)
Wesoła ekipa :)
Nasze prace przed wypałem i podczas szkliwienia:
Pamiątka wspaniała, poznane osoby fantastyczne, świetne wspomnienia.
To wszystko i wiele wiecej wyniosę z tych dni.
Dziękuję z całego serca !!!