Post z serii zdrowie i uroda już dawno nie pojawiał się na moim blogu.
Dzisiaj chciałam podzielić się z Wami kilkoma moimi
faworytami, z którymi nie rozstaję się w ostatnim czasie.
Pokażę Wam również kilka zdjęć z tegorocznego wypadu do Albanii,
bo - tak - trzeci raz jako miejsce naszego letniego wypoczynku wybraliśmy Ksamil.
Zacznę od tego, że na urlopie byliśmy w czerwcu, jeszcze przed sezonem.
Jak zwykle Ksamil przywitał nas piękną pogodą i zakątkami.
Zachęcam do zobaczenia moich wcześniejszych wpisów na temat Albanii,
jeśli jesteście ciekawi tego miejsca,
bo dzisiaj będzie tylko kilka widokówek z tego roku :)
O nawilżenie skóry twarzy (jeszcze przed wakacjami) zaczęłam dbać
przy użyciu Hydra Genius od L'oreal z aloesem.
Zachwyciła mnie jego lekka, żelowa konsystencja, która przyjemnie chłodzi,
dobrze nawilża, nie pozostawia lepkiej warstwy i delikatnie, przyjemnie pachnie.
Ten kosmetyk jest stworzony do stosowania w upalne dni!
Jest jak szklanka chłodnej wody wylana na spragnioną orzeźwienia skórę.
Jestem alergiczką, a ten żel nie powoduje u mnie żadnych reakcji,
wręcz mam wrażenie, że ładnie je łagodzi, gdy skóra jest podrażniona np. po opalaniu.
Tego serum do rzęs nie muszę już chyba zachwalać.
Od dawna sprawdza mi się fantastycznie.
Przy regularnym stosowaniu daje spektakularne efekty.
W tej chwili używam go 2 razy w tygodniu - dla podtrzymania efektu,
a rzęsy wciąż są jak firanki :)
Jedno opakowanie wystarcza mi na kilka miesięcy stosowania.
Nie tylko skóra twarzy wymaga nawilżenia po letnich wojażach.
Nawilżający balsam Nuxe sun, który fenomenalnie pachnie,
a jeszcze lepiej dba o nasze spieczone ramionka, nogi i dekolt.
Jedyny, który zabieram ze sobą na wakacje i stosuję jeszcze długo po powrocie
dla podtrzymania wspaniałej opalenizny i pięknej, zdrowo wyglądającej skóry.
Moje odkrycie ostatnich tygodni, to kropelki samoopalające z Collistar.
Nigdy nie lubiłam i nie używałam samoopalaczy.
Dwa główne powody, to brzydki kolor oraz zacieki, jakie mogą powodować,
a także nieznośny (dla mnie) zapach, który wydziela się podczas utleniania.
W przypadku tego kosmetyku nie istnieje żaden z powyższych problemów.
Kropelki nakładam wieczorem na oczyszczona skórę twarzy
(koniecznie bez uprzedniego nakładania na nią jakichkolwiek kremów etc.),
delikatnie, ładnie pachnie, a co ważne
- nie zmienia tego zapachu na ten nielubiany przeze mnie przez cała noc.
Nad ranem budzę się z muśniętą słońcem buzią.
Jest równomiernie opalona, nie ma żadnych smug,
zacieków i tym podobnych niespodzianek.
Tak opalona buzia nie potrzebuje już w zasadzie żadnego makijażu
i (nie ukrywam) wykorzystuję ten fakt :)
Tegoroczne lato pachnie dla mnie Alienem.
Flanker o wdzięcznej nazwie Flora Futura jest obłędny !
Lekka woda toaletowa (w przeciwieństwie do swoich starszych braci) i jej radosny,
kwiatowy, pulsujący energią i słońcem zapach jest
- moim zdaniem - idealny na wiosnę i lato.
Jego ciepło i soczystość urzeka !
Polecam wypróbować na własnej skórze - w mojej pamięci pozostawił trwały ślad :)
Przyjaciółka sprawiła, że go poznałam.
Tak oto został ze mną na lata i z pewnością pozostanę mu wierna jeszcze baaaardzo długo.
Tusz Too Faced (tutaj w wersji niewodoodpornej) pięknie podkreśla rzęsy.
Idealnie je rozczesuje, podkręca i wydłuża.
Jest ich po prostu milion !
Spojrzenie staje się głębokie, zalotne, a oko większe i bardziej "uśmiechnięte" :)
Naprawdę warto odłożyć na niego, zamiast kupować kilka "przeciętniaków".
Na koniec kilka migawek z naszych wakacji.
Mam nadzieję, że nie przeszkadza Wam taki babski post raz na jakiś czas ?
W komentarzach piszcie koniecznie swoje letnie typy,
które są w Waszym odczuciu absolutnym "must have" tego sezonu :)
Uściski !