Dzisiaj chciałam Was zaprosić na spacer po targu staroci.
Uwielbiam je, uzależniona jestem jak nic...
W Dąbrowie pchli targ jest w każdą, trzecią niedzielę miesiąca, a w Krakowie w absolutnie każdą niedzielę, czego zazdroszczę, ale będę tam już w przyszły weekend i z pewnością zajrzę, aby poszperać w krakowskich skarbach :)
W ostatnią niedzielę wybrałam się na nasz dąbrowski targ z mocnym postanowieniem pt. NIC NIE KUPIĘ !
Jestem z siebie szalenie dumna! Poszła tylko złotówka na stary klucz :)
Za to później, gdy zaczęłam przeglądać zdjecia, to żałowałam kilku rzeczy. No a przynajmniej tego, ze nie zapytałam o cenę <ona często sprowadza mnie na ziemię> ;)
Czasem, gdy tak patrzę na te sterty przeróżnych przedmiotów myślę... czy jest cos, czego tam nie można kupić ?
Żałuję np. że nie zapytałam o te kute stojaki na choinki - będę przeciez potrzebowała takiego na Święta :)
...i o sanki stare, na których bym tą choinkę ustawiła :)
Jeśli chodzi o akcesoria kuchenne (w tym naczynia emaliowane) mam odwyk, absolutny zakaz kupowania, nawet oglądać nie powinnam ;)
Było kilka półek, szafek całkiem fajnych, a nawet stary magiel :)
Jak w tytule - szwarc, mydło i powidło... nawet szyld z nazwą ulicy (z resztą nie byle jaką ! hahahaha) :)
No ale buteleczkę jeszcze jedną, to mogłam kupić ehhh.... ;)
Albo drewnianą walizkę w modnym kolorze ?
Wagi - fantastyczne !
Srebrne łyżeczki, widelczyki, piękne i kruche filiżanki...
Dla mnie takie spacery są lepsze niż wyprawa do muzeum, bo... ekspozycje są bardziej róznorodne, można wszystkiego dotknąć, można sobie coś kupić gdy wpadnie w oko i... wszystko to na świeżym powietrzu :)
Gdybym miała dom, to pewnie po brzegi bym go takimi starociami wypakowała. Może to lepiej, że nie mam hahahaha
A meble też niczego sobie, co myślicie o wyjątkowo optymistycznej, niebieściutkiej ramie łóżka ?
To było naprawdę bardzo sympatyczne niedzielne przedpołudnie :)
Ciekawa jestem czy Wy też macie taki sentyment do staroci ?
Dzisiaj już rzadko spotyka się tak piękne rzeczy. Króluje styl nowoczesny, proste formy bez polotu, wdzięku i duszy....
A bańki, którymi mama zawsze mnie poparzyła ? Koszmar dzieciństwa ;)
Musiałam mieć je uwiecznione hahahaha
Pozdrawiam cieplutko !