Malutka dzielnie zniosła wizytę u weterynarza.
Dzielniej niż ja nawet.
Bałam się okropnie jak odbierze te nowe osoby
(na szczęście w poczekalni nie było nikogo, a doktorem okazała się kobieta - a tych mniej się boi),
miejsce i jak zniesie wszystkie zabiegi.
Okazało się, że strach ma wielkie oczy.
Szwy zdjęte, szczepienia zrobione, następna wizyta w marcu :)
Teraz odpoczywamy i życzymy Wam spokojnej nocki !
Dobranoc :)
Strach ma wielkie oczy. Cieszę się, że sunia zniosła wszystkie zabiegi pomyślnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i drapię czule Łatkę za uszkiem:)
jeju co za miłość na zdjęciach...
OdpowiedzUsuń:) serdeczności ślemy - ja i cała moja zwierzaczkowa gromadka:))
OdpowiedzUsuńJak błogo :) eh pamiętam jak już dwa razy dygałam ze strachu o naszą kotkę, ale też wszystko dobrze się skończyło. Zdjęcia aż miło patrzeć. Pozdrawiam Was ciepło :)
OdpowiedzUsuńJejku, jak to możliwe, że pierwszy raz jestem na tym blogu? Dopiero tu weszłam, zaraz się zabieram za czytanie, zdążyłam przejrzeć tylko kilka postów i już przepadłam:) Nie znam historii Łatki, zaraz poczytam. Te zdjęcia mówią same za siebie, wzruszające...:) Po prostu miłość! Zwierzęta wyczuwają dobrych ludzi. Jestem tu dopiero od kilkunastu minut, ale już widzę, że będę stałym gościem.Pozdrawiam:) Magda
OdpowiedzUsuńAle słodziaki. Widać, że obie bardzo się kochacie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMadziu, ależ Ci zazdroszczę tej ślicznej, cieplutkiej mordki przy Twojej buzi!!!
OdpowiedzUsuńAleż słodkie zdjęcia!!!Super!!!
OdpowiedzUsuńDziewczyny jesteście wspaniałe!!! Obie:))
OdpowiedzUsuńBuzia sama się śmieje jak się ogląda takie "szczęśliwe" zdjęcia :)
OdpowiedzUsuń