Wiecie jak to jest jak spotyka się na swojej drodze fajnych ludzi ?
Ja wiem, mam to szczęście i co jakiś czas, ktoś taki staje na mojej drodze (a raczej to ja staję na ich drodze ;) czy im się to podoba czy nie hahaha).
A tak naprawdę to wszystko dzięki temu drugiemu "życiu w Internecie" - na forach, blogach, stronach autorskich.... tam się czai tyle wspaniałych osób, że nic tylko poznawać, czerpać inspiracje, brać przykład, podziwiać etc.
Tak było i tym razem - poznałam bardzo ciepłe duszyczki - Panią Marzenę o złotych rękach, nieopisanych zdolnościach, wspaniałej wyobraźni i jej męża - Pana Łukasza - przesympatycznego i uśmiechniętego architekta. Oboje zakochani w tym co robią, a ja zakochana w nich za to JAK to robią (z pasją, radością, bez cienia znudzenia).
Mam od kilku dni w domu namiastkę ich świata, ich wspaniałego wnętrza..
Spod igły Pani Marzenki wyszła moja nowa, kuchenna zasłonka :)
Cieszy bardzo moje oczy - i nie tylko moje. Dla mnie jest naprawdę podwójnie wyjątkowa.
Tak mnie zatkało jaki zobaczyłam ich gniazdko, te wszystkie dopasowane detale, pokrowce na krzesła, mnogość poduszek w bajecznych poszewkach... że sama zapragnęłam maszyny i spróbowania swoich sił w tej materii - kolejnej materii <czy ja jeszcze czegoś nie próbowałam?> :)
A nawiasem mówiąc - macie może jakieś typy odnośnie maszyn do szycia, możecie jakąś polecić ?
Byłam wdzięczna za każdą wskazówkę :)
Ale wracając...
Same oceńcie tę dbałość o każdy, najmniejszy szczegół :)
Więcej pięknych rzeczy autorstwa Pani Marzenki znajdziecie na stronie www Maka Art :)
Mnie ta zasłonka oczarowała całkowicie !
Prezentuje się uroczo zarówno w dzień jak i wieczorem :)
Cała kuchnia zyskała dzięki niej, a poniżej jeszcze żeliwna podstawka, którą wyszperałam przed Świętami na starociach. Po przemalowaniu jest całkiem sympatyczna (wcześniej była granatowa).
To, że lubię wyszukiwać ciekawe, piękne, nierzadko stare przedmioty i meble, to już z pewnością wiecie. Niebawem w naszym M pojawi się kolejna zdobycz :)
Nie wiem jak to się stało, że nie mamy zdjęcia sprzed malowania, ale musicie uwierzyć na słowo, że była..... nieciekawa ;)
Dzisiaj tylko zajawka :)
Ja wiem, mam to szczęście i co jakiś czas, ktoś taki staje na mojej drodze (a raczej to ja staję na ich drodze ;) czy im się to podoba czy nie hahaha).
A tak naprawdę to wszystko dzięki temu drugiemu "życiu w Internecie" - na forach, blogach, stronach autorskich.... tam się czai tyle wspaniałych osób, że nic tylko poznawać, czerpać inspiracje, brać przykład, podziwiać etc.
Tak było i tym razem - poznałam bardzo ciepłe duszyczki - Panią Marzenę o złotych rękach, nieopisanych zdolnościach, wspaniałej wyobraźni i jej męża - Pana Łukasza - przesympatycznego i uśmiechniętego architekta. Oboje zakochani w tym co robią, a ja zakochana w nich za to JAK to robią (z pasją, radością, bez cienia znudzenia).
Mam od kilku dni w domu namiastkę ich świata, ich wspaniałego wnętrza..
Spod igły Pani Marzenki wyszła moja nowa, kuchenna zasłonka :)
Cieszy bardzo moje oczy - i nie tylko moje. Dla mnie jest naprawdę podwójnie wyjątkowa.
Tak mnie zatkało jaki zobaczyłam ich gniazdko, te wszystkie dopasowane detale, pokrowce na krzesła, mnogość poduszek w bajecznych poszewkach... że sama zapragnęłam maszyny i spróbowania swoich sił w tej materii - kolejnej materii <czy ja jeszcze czegoś nie próbowałam?> :)
A nawiasem mówiąc - macie może jakieś typy odnośnie maszyn do szycia, możecie jakąś polecić ?
Byłam wdzięczna za każdą wskazówkę :)
Ale wracając...
Same oceńcie tę dbałość o każdy, najmniejszy szczegół :)
Więcej pięknych rzeczy autorstwa Pani Marzenki znajdziecie na stronie www Maka Art :)
Mnie ta zasłonka oczarowała całkowicie !
Prezentuje się uroczo zarówno w dzień jak i wieczorem :)
Cała kuchnia zyskała dzięki niej, a poniżej jeszcze żeliwna podstawka, którą wyszperałam przed Świętami na starociach. Po przemalowaniu jest całkiem sympatyczna (wcześniej była granatowa).
To, że lubię wyszukiwać ciekawe, piękne, nierzadko stare przedmioty i meble, to już z pewnością wiecie. Niebawem w naszym M pojawi się kolejna zdobycz :)
Nie wiem jak to się stało, że nie mamy zdjęcia sprzed malowania, ale musicie uwierzyć na słowo, że była..... nieciekawa ;)
Dzisiaj tylko zajawka :)
Śliczna kuchnia. Zasłonka również. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZazdroszczę zasłonki, moja kuchnia ma malutkie okienko i nie mogę zasłaniać go żadną firaneczką bo miałabym za mało świątła:(
OdpowiedzUsuńZasłonka faktycznie bardzo urocza :)
OdpowiedzUsuńZasłonka piękna... i Twoja kuchnia! Ja od kilku lat mam maszynę do szycia...Taką zwykłą, najzwyklejszą...Szycie to fajna sprawa...Szkoda tylko, że mnie brakuje cierpliwości...:))) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńZasłoneczka piękna to taka kropka nad "i" w twojej kuchni:) wiem jaki urok wprowadzają zasłony lniane bo jakiś czas temu dla mnie zrobiła je kochana Qra Domowa:) i wiszą już i cieszą oczy me tak jak twoja:) Pozdrawiam Sylwia
OdpowiedzUsuńNo wiele pięknych rzeczy nam pokazałaś:) Co do maszyny, ja mam np. z tesco i się sprawdza, na początek nie ma co inwestować w Łucznika za 400zł bo może Ci się znudzić. Ja myślałam, że jak będę mieć to będę tylko szyć i szyć. Dupa. Wcale mi się nie chce jej rozkładać...
OdpowiedzUsuńmamy szyjące mówią, żźe maszyna z LIDLA jest dobra!! pojawia się dwa razy w roku i trzeba polować, no i Łucznik stary.,ale wqart uwagi
OdpowiedzUsuńZasłonka rzeczywiście super :-) A co do maszyny, to myślę, że na początek mogłabyś popytać wśród znajomych, rodzinki, dobre koleżanki z pracy, sąsiadki, jestem pewna, ze znajdzie się taka, co zechce Ci wypożyczyć swoją maszynę na miesiąc, dwa a może nawet Ci ją odda, bo z niej nie korzystała od lat? U mnie tak było właśnie. Chciałam się przekonać, czy chciałam maszynę " tylko mieć", czy na niej "szyć". Po kilku próbach okazało się że to przyjaźń, nie tylko krótka znajomość. I chociaż pewnie mogłabym poszukać nowej, to i tak nie zamienię starego, dobrego "Łucznika" na żadną inną. Zresztą droga maszyna moim zdaniem już zobowiązuje do ciągłego jej używania i to na wypasione projekty, a co z podusiami, zawieszkami, fartuszkami... czy byłyby wystarczająco godne nowej maszyny? Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńHmmm... no to teraz mam zagwozdkę :)
OdpowiedzUsuńAle to nic - jak troszkę się odkujemy to pewnie coś kupię, ale z tym pożyczeniem maszyny to nie jest głupi pomysł :)
sliczna :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Ag
Zasłonka jest na prawdę cudowna, jest piękna i w dzień i w nocy.
OdpowiedzUsuńZasłoneczka jest cudna, ślicznie zdobi Twoja piękną kuchnię!!!!!
OdpowiedzUsuńWitaj, firaneczka bardzo ładna, zresztą jak cała kuchnia. Przytulnie u Was.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Asia
Biel zawsze dodaje czystości w kuchni. Ślicznie u ciebie.
OdpowiedzUsuńPrzy okazji, zapraszam do mnie na urodzinowe candy. Pozdrawiam i czekam na kolejne ciekawe posty.
http://inmymind-jusia.blogspot.com/2013/01/pierwsze-urodzinki.html
W swoim mieszkaniu nie mam ani jednej zasłonki czy firanki, ale powoli dorastam do tej decyzji i zaczęłam się za jakimiś nieśmiało rozglądać. Problem jest jednak taki, że niewiele jest w stanie mnie oczarować w tej kwestii, a tu proszę...Prostota jest w cenie. sliczna ozdoba okna i całej kuchni zarazem,. Pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuńSlicznie u Ciebie :-) piekna ta zaslonka :-)pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńŚLiczna zasłonka, bardzo klimatyczna.
OdpowiedzUsuńJa mam w domku Arkę Radom 296. Mam ją zaledwie 2,5 roku, więc niewiele jeszcze powinno sie stać, ale i tak chwalić ją będę. Szyje bezawaryjnie wszystko, od organtyny, przez papier, po 4 warstwy sztruksu. Wybrałam akurat ten model, bo chciałam miec sporo ściegów ozdobnych i te, jak na razie są niemal ciągle w użyciu.