Dzisiaj tak troszkę w pigułce o tym, co działo się u nas w ostatnich tygodniach.
A działo się sporo - niekoniecznie dobrze.
Właśnie to był główny powód, dla którego nie pisałam nic na blogu,
a musicie wiedzieć, że bardzo chciałabym do tego powrócić.
I tak jak luty upłynął bardzo szybko, bo byliśmy zdrowi,
planowaliśmy jakiś wakacyjny wyjazd,
ja chodziłam do pracy, Kubuś do żłobka,
a nasze psice miały swoją rocznicę
- szczerze mówiąc czas zwolnił dopiero 24. lutego....
Myślę, że wcześniejsze tempo, aura pogodowa
i złe wiadomości dosyć mocno przyczyniły się do tego,
co miało zacząć dziać się w marcu - i jak później się okazało - trwać aż do kwietnia...
Kwiaty i rośliny w ogrodzie zaczęły budzić się do życia, a u mnie jakby ktoś spuścił powietrze.
Brak sił, choroba, antybiotyk, chwila przerwy, potem Kuba, który znów mnie zaraził
i tak się składa, że aktualnie wciąż jeszcze doleczam zatoki i krtań.
W te cieplutkie dni leżałam z dreszczami w łóżku,
pozbawiona jakichkolwiek sił i chęci do życia.
W międzyczasie zdążyła powrócić do nas zima, a ja nie zdołałam jeszcze umyć okien...
Jak większość znanych nam osób zaangażowaliśmy się w pomoc dla Ukrainy,
ale też czułam potrzebę zadbania trochę o swoje dobre samopoczucie.
Spędzenie czasu w domu, z rodziną, wspólne gotowanie, krótki spacer by "przewietrzyć głowy".
W pracowni siadałam rzadko, jednak udało mi się skończyć kilka projektów i zacząć kolejne.
Poniższe karteczki wspomogły finansowo akcję Make Art Not War -
zachęcam Was do dołączenia do tej grupy na Facebooku
- wciąż można tam wylicytować piękne rękodzieło i pomóc :)
Pochwalę Wam się również zwycięstwem w konkursie
organizowanym przez Tatrzańską Spiżarnię :)
Dostałam w ramach zwycięstwa wspaniałe herbaty i sól kwiatową
- jednym słowem łaaaał !
Jeśli lubicie piękne i - co ważne - przepyszne, niespotykane kompozycje herbat,
ziół, przypraw, to zdecydowanie powinniście odwiedzić ich sklep !
Więcej informacji znajdziecie na moim Instagramie w relacji o wdzięcznej nazwie - Herbatka :)
O a tutaj nasze kochane dziewczyny w dniu swojej rocznicy.
Były z tej okazji pyszności i mnóstwo głasków.
Łatka z nami od 8 lat, a Fotka od 4 - obie walentynkowe, uratowane, najlepsze :)
Popełniłam również urodzinowy exploding box dla fana sportów motorowych,
któremu upominek się spodobał, a więc mogę
odtrąbić swój sukces w tworzeniu prac w męskim klimacie !
Mam nadzieję, że i Wam przypadnie do gustu :)
A na sam koniec widok na Pustynię Błędowską
- codziennie koło niej przejeżdżam jadąc do i z pracy,
a tego dnia musiałam na chwilkę się przy niej zatrzymać, wysiąść z auta i pooddychać.
Dobrego tygodnia, dużo zdrowia i do zobaczenia !