W domu i przy domu cały czas bardzo dużo się dzieje
(musicie mi uwierzyć pomimo tego, że efektów póki co spektakularnych nie ma)
Nie ma czasu, żeby się zatrzymać i uchwycić dobre kadry.
Pod ręką tylko telefon, nie zmienia to faktu,
że - tak jak obiecałam - będę Wam pokazywała kolejne metamorfozy.
Dzisiaj post, do którego zbierałam się już baaardzo długo -
na tyle długo, że stokrotki zdążyły przekwitnąć hahhaha...
To trochę takie moje usprawiedliwienie i przeprosiny dla Was,
bo choć doskonale widać tutaj moją obecność,
to ograniczyła się ona ostatnimi czasy wyłącznie do moich kreatywnych inspiracji.
Tych codziennych kadrów jest ciut więcej na moim Instagramie
- gdzie serdecznie zapraszam.
A póki co zapraszam i do kuchni i do ogródka i na taras....
Kompilacja z ostatnich miesięcy, żebyście wiedzieli, że ani nie przestałam gotować,
ani sadzić kwiatków, ani zajmować się wychowywaniem psiaków ;)
W ostatni weekend znalazła się nawet chwilka na relaks,
dosłownie chwilka ;)
Ale czasem jestem tak umęczona, że muszę odpocząć -
w przeciwnym razie bym padła i nie wstała już następnego dnia.
W majówkę również nie próżnowałam - dzięki mamie i jej ogromnej pomocy
udało się odgruzować kawałek warzywniaka.
Niebieskooki po powrocie do domu zrobił ścieżki i... tylko patrzeć, jak będziemy kosztować
pierwszych listków sałaty i rzodkiewek z naszego poletka :)
Zioła w każdym razie już są, a w mojej kuchni zdecydowanie zabraknąć ich nie może !
Pogoda nam dopisywała, w związku z powyższym najbardziej opaliły się psiaki
- one miały duuużo czasu na odpoczynek i pozowanie do zdjęć ;)
- one miały duuużo czasu na odpoczynek i pozowanie do zdjęć ;)
W wolnej chwili wypady do składów budowlanych i tego typu przybytków
- takie mamy teraz rozrywki ;)
- takie mamy teraz rozrywki ;)
Większość domu wymaga jeszcze malowania, w planach jest też większy remont,
ale póki co nie możemy sobie nijak na niego pozwolić.
Pomalutku działamy własnymi siłami, a różnice pomiędzy zmienionymi już miejscami,
a tymi, które tej pracy jeszcze wymagają, widać gołym okiem.
Wszystkiego nie ułatwia mała demolka (Fotka - 11 miesięcy),
która niestrudzenie przygotowuje mi codzienne połacie do ogarnięcia i niszczy pamiątki...
A potem oczywiście zgrywa aniołka hahahaha!
Jutro pokaże Wam jak zmienił się nasz przedpokój,
a tymczasem jeszcze takie kąciki :)
Do jutra !
wnętrza boskie, a jakie piękne pieski:-)
OdpowiedzUsuńEliza, dzięki ! Pieski urwiski, ale kochane :)
UsuńDzięki Martuniu, to dopiero początki, ale plan jest taki, żeby było pięknie :*
OdpowiedzUsuń